Likwidacja szkód komunikacyjnych w dzisiejszych czasach bywa kontrowersyjnym zagadnieniem.

Polskie towarzystwa ubezpieczeniowe sięgają po coraz to nowe metody na obniżenie wysokości wypłat odszkodowań.

 

Spotkałam się już z różnymi sytuacjami:

 

- obniżaniem sumy wypłaty o kilkaset złotych, które ubezpieczalnia chętnie wypłaci, pod warunkiem że warsztat odda pozostałości po wymienionych częściach.

- informacją, że część odszkodowania nie zostanie wypłacona, ponieważ w warsztacie partnerskim klient mógłby naprawić pojazd taniej.

- Brakiem szczegółowego wytyczenia w kosztorysie co spowodowało zaniżenie odszkodowania – TU zrobi taniej.

Wymuszaniem przedstawienia faktur źródłowych za części, bez tego TU nie zamierza wypłacić odszkodowania.

Zaniżanie wartości pojazdu dążące do szkody całkowitej.

Zawieranie z klientem ugody w taki sposób, że nie jest jej świadomy.

„Zawarcie” ugody na etapie negocjacji i stałego podkreślania w rozmowie telefonicznej, że nie zawieram ugody, proszę jedynie o przedstawienie propozycji ewentualnych warunków ugody. Następnego dnia otrzymałam pismo, że ugoda została zawarta.

- Informacja, że w szkodzie OC klientowi nie przysługują części oryginalne, ponieważ auto jest stare. To nic, że w dalszym ciągu ma wszystkie elementy, z którymi wyjechało z salonu.

- Informacja, że oględziny mogą się odbyć tylko i wyłącznie poprzez wysłanie zdjęć do TU. Zdjęcia nie ujawniają wszystkich uszkodzonych elementów? To nic, po prostu nie zostanie to uznane.

- Klientowi nie przysługuje pojazd zastępczy, można nim się normalnie poruszać. Wystające ostre elementy? TU nie widzi podstaw do żadnych ograniczeń z tego wynikających.

 

Te i wiele innych praktyk stosowanych przez ubezpieczalnie na szczęście dla poszkodowanych i warsztatów są bezprawne. Niestety proces uzyskania pełnego świadczenia jest czasochłonny, przez co wielu poszkodowanych zniechęca się już na starcie i chętnie przyjmuje kwotę bezsporną, na tym poprzestając.

Właściciele warsztatów również często nie walczą do końca, ponieważ kwoty, które są bezprawnie zabierane przez ubezpieczalnie, często nie przekraczają kilkuset złotych, a nowe szkody wciąż napływają. W natłoku obowiązków nie ma czasu na odwołania, na wieczne oczekiwanie na infolinii. Te z pozoru drobne sprawy znikają w niepamięć, a w skali roku można tak stracić kilka, kilkadziesiąt tysięcy rocznie.

Tu z pomocą przychodzi Asystent Warsztatu. Estimate Partner walczy o każdą złotówkę do samego końca zarówno na etapie polubownym, jak i sądowym. Co zostaje dla właścicieli warsztatów? To, co chcieli robić, zakładając warsztat – naprawa samochodów i zarabianie należnych pieniędzy.